
Ujmę to tak: walczą we mnie: historyk sztuki i stylistka. Ta druga uwielbia wybiegowe show. Tu musi się dziać, zwłaszcza jeśli imprezę rozkręca Jeremy Scott. Amerykanin w Paryżu rozrabia z popkulturą na całego i to od samego początku. I dobrze. Takie są reguły gry i kto chwyta ten klimat ten wie, że pokaz kolekcji jest rodzajem przedstawienia. Co innego jednak cytować w swoich kolekcjach elementy popkultury a co innego zdobić się w pióra cudzej sławy, w tym przypadku samego mistrza Picassa.

Przyznaję, pierwsza kolekcja projektanta dla domu mody Moschino najeżona logotypem McDonald’s rozbawiła mnie ogromnie. Nowy człowiek, nowe wejście, zaistnieć trzeba. Dobry chwyt a może nawet i głębsza myśl np.: walka z tym naszym wstrętnym konsumpcjonizmem? „Kupuję” wątek łączenia kultury wysokiej z niską. Z przyjemnością śledzę związki świata mody i sztuk plastycznych. Te inspiracje są czasem na tyle nieoczywiste, iż trudno je jednoznacznie wytropić, czasem są jak łupnięcie pięścią między oczy.

Kolekcja J. Scotta na wiosnę/lato 2020 to przypadek lewego sierpowego na moim organizmie. Ktoś tu próbuje wmanewrować mnie w skojarzeniową pętlę absurdu: Picasso wielkim artystą był ergo kolekcja „Picasso” wielką jest…. no błagam.. to tak nie działa.
Jest jednak pewna sukienka, ta poniżej, która mnie absolutnie podbiła. Nie prosty nadruk na tkaninie, nie zwykły graficzny cytat z picassowskiej twórczości ale karkołomna próba przełożenia na konstrukcję sukienki kubistycznego kolażu. I to jest super!

Zżera mnie potworna ciekawość co było tu inspiracją? Cykl kubistycznych obrazów z gitarą, które Picasso zrealizował w latach nastych XX wieku? A może jego projekty kostiumów dla mega słynnego wtedy rosyjskiego baletu Sergieja Diagilewa? Koniecznie zerknijcie na czarno-białe zdjęcia. Jeśli zadajecie sobie pytanie jak oni w tym tańczyli, śpieszę dopowiedzieć, że były to projekty przeznaczone do tanecznej parady.
źródło: Wikipedia źródło: Wikipedia