Dokładnie 20 lat temu w amsterdamskich Rijksmuseum natrafiłam na wystawę „The glory of the Golden Age” poświęconą XVII wiecznej sztuce holenderskiej. Pośród wspaniałości tam pokazywanych moją uwagę na dłużej przykuła para damskich rękawiczek. Wykonane z delikatnej, białej skóry ozdobione były niezwykle misternym, złotym haftem, perłami i cekinami. Słowem, przepiękne dzieło sztuki użytkowej. Rękawiczki te były ślubnym prezentem niejakiego Pietera van Son dla jego przyszłej żony Johann Le Maire. Z zapisów w księgach jednego z kościołów w Amsterdamie wiadomo, że para wzięła ślub w czerwcu 1622.

Musicie mi uwierzyć na słowo, bo na zdjęciach obawiam się tego nie widać, ale w hafcie rękawiczek kryły się miłosne, ba erotyczne (!) treści. Kunszt hafciarki sprzed 300 lat wyczarował w tych mankietach: splecione dłonie symbolizujące wierność, serce przeszyte strzałą amora, pawie – atrybut Junony patronki ogniska domowego. Wśród złotem lśniących nici widać było misę z owocami, symbolizującą zmysł smaku, a pomiędzy nimi, owoc granatu odnoszący się do płodności, czyjej tłumaczyć chyba nie trzeba. Nawet kolory, wypłowiałe już pod wpływem czasu, miały znaczenie. Odcienie fioletu odnosiły się do dziewictwa a róż odczytywano jako przezwyciężającą wszystko potęgę miłości. Wszystko to razem: uczta dla oczu!
W XVII wieku takie rękawiczki były zwyczajowym prezentem od narzeczonego dla przyszłej oblubienicy. Co oczywiste, podarek był potem obowiązkowym elementem jej weselnego stroju. A jak on wyglądał? Po przepychu w rękawiczkach niektórzy mogą poczuć się teraz nieco rozczarowani. Bo reszta stroju panny młodej wyglądała prawdopodobnie tak:
Kto nie kocha czerni w modzie pierwszy niech rzuci kamień. Nie ma chętnych? Inne czasy, inne obyczaje. Biel w strojach ślubnych stała się popularna dopiero w XIX wieku a zatriumfowała w XX. Wcześniej panny zakładały w ten dzień po prostu najbardziej efektowne pod względem ozdób i kosztowności suknie, przy czym kolor toalety nie był ściśle określony.
Wróćmy jednak do naszych obrazów. Jak już się pewnie domyślacie, na tym po lewej widać szczęśliwego małżonka zaś obiekt jego westchnień, na obrazie po prawej, dumnie prezentuje w dłoni swoje rękawiczki. TE SAME! Przetrwały w „realu” i to właśnie czyni z nich eksponat wyjątkowy. Zarówno portret jak i rękawiczki, przez kolejne wieki, przechowywane były przez potomków pary aż do lat 70. XX wieku, kiedy to rodzina ostatecznie przekazała je do muzeum. Piękna historia prawda?
Piękna historia 🙂 bardzo się cieszę, że odkryłam Sztukomodnie – będę się zaczytywać ❤ Pozdrawiam ciepło 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo mi miło. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Bardzo mi miło. Dziękuję i pozdrawiam.
PolubieniePolubienie